Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
„Ciężkie” rozczarowanie…

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wojny, zwłaszcza te najbardziej niszczycielskie, toczone w dwudziestym wieku, rujnowały dorobek wielu pokoleń ludzi, ale paradoksalnie powodowały też gwałtowne przyspieszenie rozwoju techniki – nie tylko zresztą bezpośrednio związanej z militariami.
  „Ciężkie” rozczarowanie…

  „Ciężkie” rozczarowanie…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.  „Ciężkie” rozczarowanie…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.  „Ciężkie” rozczarowanie…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Biura konstrukcyjne zwaśnionych państw, ich laboratoria chemiczne i medyczne - a także rzesze naukowców opracowywały jednak przede wszystkim nowe, coraz bardziej zabójcze bronie i środki bojowe.

Armie wyruszające na bitewne pola w roku 1939 i 1940 – a nawet 1941 – dysponowały uzbrojeniem gorszym niż to, z jakim kończono walki w roku 1945. Gdy osaczony w obłędnym kręgu własnych urojeń Hitler stracił ostatecznie kontakt z rzeczywistością, zażądał od nazistowskich naukowców i inżynierów cudownej broni, mogącej odwrócić wojenną rzeczywistość III Rzeszy. Na niemieckich deskach kreślarskich powstawały więc nie tylko zgoła futurystyczne wizje Wunderwaffe, ale też zupełnie realne i nadzwyczaj groźne nowe środki rażenia – bezzałogowe samoloty-pociski z silnikami pulsacyjnymi i pierwsze rakiety balistyczne.

Brunatny „wódz” żądał też takich rodzajów broni, które jego wojskom lądowym miały zapewnić wyraźną przewagę nad arsenałem aliantów. Szczególną, a w istocie naiwną i irracjonalną nadzieję pokładał w gigantycznych konstrukcjach pancernych, pochłaniających już w trakcie prac nad prototypami środki niewspółmierne do uzyskanych korzyści wojennych. Czołgi ciężkie PzKpfw VI Tiger doczekały się nowego modelu, Królewskiego Tygrysa. To stalowe monstrum ważyło dziesiątki ton, stwarzających problemy w trakcie poruszania się po drogach, ponieważ znaczna część mostów nie wytrzymywała potwornego nacisku - na przenoszenie mniejszego obciążenia były bowiem te przeprawy przewidziane.

Panzerkampfwagen VI Ausf. B Tiger II - Königstiger i tak nie był szczytem gigantomanii „führera”, która zobligowała niemieckich konstruktorów do zaprojektowania i wykonania prototypów prawdziwego lądowego krążownika, przekornie określonego mianem „Maus” , czyli mysz.

Kilkadziesiąt lat temu - jeszcze za „bytności” oddziałów wojsk sowieckich nieopodal Bolesławca – do kilku lokalnych tropicieli śladów przeszłości dotarła informacja, iż w lasach świętoszowskich spoczywa wieża jakiegoś dużego, najprawdopodobniej niemieckiego czołgu. Oczywiście rozpaliła ona do białości ciekawość chłopaków, wzbudzając nieodpartą potrzebę bezpośredniego sprawdzenia owej sensacji.

Domniemana baszta hitlerowskiego pojazdu pancernego miała rzekomo stanowić przez lata specjalny cel poligonowy. Tak twierdził grzybiarz, napotkany w czasie jednej z leśnych wędrówek opodal Świętoszowa - nielegalnych wtedy na zaanektowanym przez Sowietów obszarze ćwiczebnym. Widział on ponoć ów tajemniczy obiekt na własne oczy.

Trudno już dzisiaj dociec, na jakiej podstawie uznał, iż jest to wieża Tygrysa II. Jak mówił – stalowa kopuła była pozbawiona działa i potężnie poobijana – ale, według jego słów, łatwa do identyfikacji.

Te czołgi najnowszej generacji zdążyły jeszcze powalczyć w Ardenach, przetaczały się też przez ulice Budapesztu. Czyżby jakiś egzemplarz rzeczywiście niegdyś testowano właśnie pod Świętoszowem i tu wpadł później w ręce zajmujących miejscowe koszary żołnierzy Armii Czerwonej? Hipoteza wydawała się naciągana, jednak nawet tak nikła nadzieja zobaczenia prawdziwej wieży „osławionego” hitlerowskiego wozu bojowego stępiła rozsądek poszukiwaczy.

Wyprawa na miejsce znaleziska była ryzykowna. Ustawione na granicy poligonu tablice informowały o zakazie wstępu do tamtejszych lasów, różnie więc mogli zareagować przedstawiciele „bratniej” - w owym czasie - armii, spotykając w kniei podejrzanych „szpionów” z aparatami fotograficznymi…

Z relacji znalazcy wynikało jednak, że wieża leży dość blisko granicy obszaru ćwiczebnego – co dawało nadzieję, iż bez specjalnego ryzyka można będzie spróbować tam potajemnie dotrzeć. Ustalono, że w umówionym dniu grzybiarz będzie czkał pod Świętoszowem.

Po spotkaniu miłośnik runa leśnego dość długo kluczył dobiegającymi do szosy leśnymi duktami i wreszcie radośnie wrzasnął: jest! Kiedy członkowie wyprawy z podrapanymi przez krzaki twarzami dobiegli do miejsca słynnego już znaleziska, szybko ochłonęli. Obok porośniętej jeżynami ścieżki leżała zagłębiona w ziemię pordzewiała wieża sowieckiego IS –2.

Wobec rozczarowania pociechę stanowił fakt, że to też w końcu był czołg ciężki...

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 19 maja 2024
Imieniny
Celestyny, Iwony, Piotra

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl