W ubiegłym sezonie rozgrywek, drużyna miała wejść do czwartej ligi, ale mimo znakomitych wyników nie weszła, bo wojskowi nie mają boiska z prawdziwego zdarzenia. W pracy jeżdżą leopardami, strzelają z dział, a po służbie strzelają bramki na piłkarskim boisku. Starszy szeregowy, a jednocześnie bramkarz drużyny: - Waldemar Goliński – etatowy działonowy w 10. Brygadzie marzy o awansie drużyny. - Jesteśmy w stanie awansować do czwartej ligi, to nie są przechwałki, chłopaki grają naprawdę dobrze i ambitnie.
Podporą drużyny jest porucznik Jakub Wołyński – grający trener. To on ustawił piłkarzy tak, że Twardy pokonuje przeciwników nie jednym, a sześcioma, ośmioma bramkami. - Gramy teraz nowoczesnym systemem, być może jako jedyni w okręgu, który polega na grze czwórką zawodników w polu – mówi trener. - Powoduje to, że mamy najmniej straconych bramek, odciążamy zawodników ofensywnych, mogą się skupić na ataku i strzelają wiele bramek.
Poprzedni sezon rozgrywek Twardy zakończył na drugim miejscu w pierwszej grupie klasy okręgowej. Wówczas było to równoznaczne z awansem do czwartej ligi. Awansu nie było, bo drużyna nie mam boiska, które nadawałoby się do prowadzenia ligowych rozgrywek.
Wójt gminy Osiecznica obiecuje pomoc. - Gmina ma plany budowy boiska, które służyłoby miedzy innymi drużynie ze Świętoszowa – deklaruje Waldemar Nalazek. - Jest tylko kłopot z gruntem, który należy do Agencji Mienia Wojskowego. Agencja ma przekazać grunt za symboliczną opłatą. Radni musza zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, włączyć ten teren do zasobów gminy i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to boisko będzie gotowe za dwa lata.
Boisko powstanie w miejscu gdzie dziś trenują zawodnicy. Wójt prowadzi negocjacje i jest dobrej myśli. Wie, ile boisko będzie kosztować. - Myślę, że potrzebujemy miliona złotych – mówi Waldemar Nalazek.
W jeleniogórskiej lidze okręgowej Twardy Świętoszów zajmuje obecnie pierwsze miejsce. W sobotę 27 września na własnym boisku o godzinie 16 piłkarze zmierzą się z drużyną Nysy Zgorzelec.