Centrum Bolesławca od nowego odcinka autostrady A4 ze Zgorzelca do Krzyżowej dzieli zaledwie kilka kilometrów. Wystarczy na rondzie przy ulicy Cieszkowskiego pojechać w kierunku Zielonej Góry, aby dotrzeć do zjazdu na autostradę.
Jednak na drogowskazach nikt o tym nie wspomniał i trzeba dobrze znać te strony, albo mieć bardzo aktualny GPS. Jadąc autostradą kierowcy mogą się domyślać, że na węźle nazywającym się “Bolesławiec”, a położonym nieopodal wsi Łąka zjadą do Bolesławca. Drogowskazy kierują ruch na Zieloną albo Jelenią Górę. Dla kierowców z okolic oczywiste jest, że Bolesławiec znajduje się na drodze do Jeleniej Góry, ale nie tylko mieszkańcy Dolnego Śląska korzystają z drogi.
Problem w tym, że oznakowanie, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, projektowano w Warszawie i Bolesławcem niespecjalnie się przejmowano. Logika drogowców nakazuje oznaczanie na drogowskazach miejscowości, w których dana droga się kończy, dlatego na znakach mamy Jelenią i Zieloną Górę zamiast Bolesławca.
Brak znaków zaniepokoił Glinoludy. W piątek (7. sierpnia) w samo południe, bolesławianie umazani gliną protestowali na rondzie przy ulicy Cieszkowskiego. Chcą, aby Bolesławiec “wrócił” na drogowe mapy, bo brak turystów, czy przypadkowych przejezdnych odbiera przedsiębiorcom m.in. hotelarzom i właścicielom restauracji szansę na zarobek.
Rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad uspokaja. - Znaki wkrótce się pojawią – mówi Joanna Wąsiel. GDDKiA zleciła wykonanie tablic i znaków. Mają być zamontowane w ciągu dwóch tygodni. Znaki pojawią się na rondzie przy Cieszkowskiego, na węźle autostradowym “Bolesławiec”, w Jeleniowie i Lubaniu przy wyjeździe na Godzieszów.
Pierwszy znak kierujący na autostradę A 4 już się pojawił. GDDKiA zamontowała go na rondzie przy którym protestowały Glinoludy.