Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Nocni włóczędzy

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Późną, zwłaszcza bezksiężycową nocą niemal każdy las wydaje się miejscem tajemniczym, a nawet strasznym. Mrok spowijający pnie drzew czyni z ledwie majaczących w jego całunie, rozczapierzonych krzewów groźne widziadła, a każdy szelest zeschłych liści, poruszonych nagłym podmuchem wiatru, brzmi niczym odgłos zwiastujący nadciąganie jakiegoś niebezpieczeństwa.

Gdy do tego dodamy jeszcze świadomość, że zatopiona w obcej czerni gęstwina skrywa rozdarte wybuchami pocisków artyleryjskich, nasiąknięte ludzką krwią okopy tudzież skruszone czerepy betonowych bunkrów dawnego Wału Pomorskiego – to nocna wędrówka takimi ostępami już na samym jej początku przysparza sporo emocji...

Tak właśnie działo się, gdy swego czasu do ruin umocnień owego osławionego „Ostwall” w okolicach Strzalin, leżących kilka kilometrów od Tuczna Krajeńskiego - późnym wieczorem przybyła jako rekonesans niewielka grupka bolesławieckich harcerek i harcerzy, zamierzających zorganizować tam za kilka tygodni swój obóz. Tym razem przyjechali na znany sobie teren rowerami.

Niestety, w związku z opóźnieniami w planowym pokonywaniu kolejnych etapów wyliczonej skrupulatnie drogi - po dotarciu w okolice Strzalin musieli zadowolić się noclegiem, zorganizowanym doraźnie w jednym z bunkrów. Brnąc w gęstniejących ciemnościach wybrali obiekt, którego ściany i gruby strop oparły się sile materiału wybuchowego. użytego kilka lat po zakończeniu działań wojennych do likwidacji niemieckich, militarnych konstrukcji Wału Pomorskiego.

Jaki sens miało wysadzenie tych umocnień - trudno dzisiaj zrozumieć, bowiem zgruchotane żelbetonowe pudła, pozbawione pancernych, stalowych tarcz i otoczone po eksplozjach ciężkimi bryłami gruzu uczyniły z pięknej okolicy upiorne miejsce...

Wybrany na nocleg tak zwany „biały bunkier” zdołał zachować w niezłym stanie nie tylko spory przedsionek, ale także sam przedział bojowy. Po zawieszeniu koca na otworze drzwiowym, oddzielającym te dwa pomieszczenia, powstawała namiastka niewielkiego pokoju. Można już było w nim od biedy urządzić miejsca do spania.

Dwie uczestniczki wyprawy, Asia Konarska i Basia Palecka mimo zmęczenia długotrwałą jazdą, nie bacząc na późną porę zapragnęły odwiedzić natychmiast odległy o kilka kilometrów, ukryty pod ziemią system korytarzy i dużych schronów, pełniących zapewne w czasie wojny rolę koszar i magazynów materiałów wojskowych. Budowla zatopiona głęboko w gruncie posiadała jedno wejście, zamaskowane wielką, najeżoną rozerwanymi prętami zbrojeniowymi betonową czapą wysadzonego stropu.

Parną nocą rozpoczęto więc marsz w jego kierunku, wędrując przez gęstwinę młodnika i wielkich krzewów dzikich róż, których rosła tam ogromna ilość.

Niestety, zapomniano o zabraniu czegoś do picia, na szczęście w trakcie pokonywania zarośli odkryto niewielki strumyk, sączący się z rachitycznego źródełka. Za naczynie posłużyła nakrętka od latarki, ale zimna woda smakowała i tak jak żaden inny napój.

W czerni nocy odnalezienie ukrytego w lesie zejścia do podziemi okazało się przedsięwzięciem trudnym, okupionym nie tylko zmęczeniem, ale także wieloma głębokimi zadrapaniami, pozostawionymi na ciele przez ostre kolce różanych krzewów.

Ostrożne schodzenie w głąb zionącego stęchlizną i wilgocią lochu początkowo ostudziło zapał spóźnionych eksploratorów, bowiem rozbudziło jakieś dziwne szmery i szepty, dobiegające z jego wnętrza. Cichły one, gdy nocni włóczędzy zatrzymywali się i zaniepokojeni nasłuchiwali. Ale wtedy dobiegał do nich jedynie plusk spadających z mokrego stropu kropli. Dopiero gdy spod ich nóg runął w dół solidny kamień, a łoskot jego upadku powrócił zwielokrotnionym echem – wyjaśniła się zagadka tajemniczych odgłosów. Słyszeli własne rozmowy, odbijane od ścian mrocznej czeluści...

Niemiłą niespodziankę przybyłym do zgruchotanych podziemi intruzom sprawiły także roje nietoperzy, jednak dzielne dziewczyny najmniejszym gestem nie zdradziły już więcej żadnego niepokoju.

Wyprawa do tej swoistej „krainy Hadesa” dobiegła końca wczesnym rankiem, gdy rozświetlony, dzwoniący śpiewem ptaków las był już piękny i nadzwyczaj przyjazny...

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 19 maja 2024
Imieniny
Celestyny, Iwony, Piotra

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl