Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Sex, alkohol i muzyka

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Hałas, załatwianie potrzeb fizjologicznych, orgie seksualne i bijatyki - tak według mieszkańców Bolesławca wygląda noc w okolicach dyskotek i barów. Wracamy do artykułu „Wrzaski w Paryskiej” i poruszonej w nim sprawy zakłócania spokoju sąsiadów dyskotek. Jak się okazuje nie tylko Piwnica Paryska przeszkadza bolesławianom. - Nikt nie chce dyskoteki pod swoim oknem, ale takie miejsca muszą gdzieś być - odpowiadają właściciele Imperium, klubu Vega i jednego z lokali przy ulicy Starzyńskiego.

Sąsiedzi barów i dyskotek mają dość mimowolnego uczestniczenia w imprezach, które odbywają się za ich oknami. Niełatwo jest żyć w takim sąsiedztwie, bo kiedy jedni "dobrze się bawią", inni nie mogą spać. Jak się okazuje nie tylko mieszkańcy okolicy Piwnicy Paryskiej obserwują pijackie bójki, miłosne sceny i złe samopoczucie uczestników imprezy po alkoholu. Problem dotyczy wszystkich miejscowych lokali.

- Słów brakuje na określenie tego co tu się dzieje! W piątek i sobotę młodzież zamienia się w zwierzęta. To nie są ludzie! Skaczą na nasze ogrodzenie, krzyczą, przeszkadzają nam w spaniu, a nawet potrafią urządzać tu orgie seksualne – skarży się Rozalia Dołasińska, sąsiadka klubu Vega. - Policja owszem przyjeżdża, ale co oni mogą. Na chwilę ich uspokoją, ale jak odjadą to wszystko zaczyna się od początku. Bardzo źle się mieszka obok tej dyskoteki. Hałas jest okropny – dodaje oburzona.

Właściciel klubu Vega przyznaje po części rację sąsiadom swojego lokalu, ale….

-Muzyka z naszego klubu nie jest słyszalna, bo lokal jest wygłuszony. Hałasują ludzie. Zazwyczaj jest tak, że to młodzież wracająca z sąsiedniej dyskoteki zachowuje się głośno i rozrabia. Oczywiście może się zdarzyć, że i nasi klienci niewłaściwie się zachowują, ale mamy ochronę i staramy się te osoby uciszać. Korzystamy także z usług zewnętrznej firmy ochroniarskiej. Na to co dzieje się poza lokalem nie mamy wpływu. Zawsze znajdzie się ktoś komu będzie przeszkadzać dyskoteka – mówi Marcin Medycki, właściciel klubu Vega. - Nasz lokal jest położony w dzielnicy przemysłowej i ludzie powinni się liczyć z tym, że będzie tu hałas. Nie zawsze się uda zachować spokój na dyskotece, bo to zależy od ludzi, od tego jacy są – dodaje.

Sąsiedzi dyskotek narzekają, ale trudno im nie przyznać racji. Niechcianych "atrakcji" przed ich domami nie brakuje. Zdarza się, że naprzeciw ich okien bywalcy dyskoteki załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne. Przed mieszkaniami można się też potknąć o tych, którym alkohol zbyt mocno uderzył do głowy. Padają więc różne zarzuty: że jest za głośno, że mury są oblane moczem, a także, że są świadkami scen miłosnych.

- Jest bardzo głośno! Niektórzy podobnie jak ja pracują w niedzielę i chcą się wyspać, a hałas nas budzi. Trudno określić, który bar jest najgorszy pod tym względem, bo tu jest kilka lokali. Pijana młodzież krzyczy, przeklina i czasem dochodzi do bójek – opowiada o swoim sąsiedztwie z rzędem lokami przy ulicy Starzyńskiego Krystyna Domzalska. - Nie jestem zadowolona z takiego sąsiedztwa. Młodzież nie zna umiaru i nie liczy się z tym, że inni chcą spać.

Irena Dąbrowska właścicielka baru Jocker znajdującego się przy ulicy Starzyńskiego tłumaczy, że problemem nie są lokale, a raczej niektóre osoby z nich korzystające. Pani Irena twierdzi, że „na całym świecie funkcjonują lokale otwarte codziennie do późnych godzin nocnych i tam nikomu nie przeszkadzają bawiący się ludzie”. Jednocześnie podkreśla, że należy apelować do młodzieży o zachowywanie ciszy, a nie do właścicieli barów.

- My jako właściciele dbamy o to, żeby był spokój, ale niestety to zależy również od klientów, którzy nie zawsze zachowują się poprawnie. Nie tylko klienci naszych lokali hałasują, ale także ludzie wracający z innych dyskotek. Bary przy ulicy Starzyńskiego istnieją już kilkanaście lat więc podejrzewam, że mieszkańcy się już przyzwyczaili do naszego sąsiedztwa. Nowi mieszkańcy, którzy kupują mieszkania w tej okolicy muszą sobie zdawać sprawę z tego, że tu są bary. Nie ma lokalu w mieście, a nawet na świecie, żeby czasem nie doszło do bójek. Ale to, że młodzi się biją nie jest winą właścicieli, a samych klientów, którzy nie potrafią się kulturalnie zachować. Reagujemy na to co dzieje się na terenie naszego lokalu, a w momencie gdy coś się dzieje się na ulicy to wzywamy policję – mówi Irena Dąbrowska. - Na całym świecie są lokale w miejscach, gdzie mieszkają ludzie. Kto przyjedzie na peryferie miasta? W wielu krajach codziennie bary, czy dyskoteki są czynne do białego rana i niestety musimy się pogodzić z cywilizacją. Może lepiej byłoby jakby młodzież się nudziła i rzucała kamieniami w okna? Tak będzie, jeśli pozamykamy wszystkie bary. Alkohol jest dla ludzi i bary są dla ludzi, tylko ze wszystkiego trzeba korzystać z umiarem.

Piątki i soboty to dni, w których policja notuje większą ilość incydentów w okolicach nocnych lokali. W tych miejscach częściej także pojawiają się policyjne patrole.

- W weekendy najczęściej do interwencji policji dochodzi pod lokalami. Najczęściej dotyczą one bójek, pobić, zakłócania ciszy nocnej i zniszczenia mienia – mówi mł. asp. Adriana Szajwaj, oficer prasowy KPP w Bolesławcu . – Zarówno w weekendy jaki i święta w okolicach lokali policjanci odbywają częstsze patrole.

Na uciążliwe sąsiedztwo nie narzeka mieszkająca naprzeciwko dyskoteki Imperium Rozalia Niżnik. Jak mówi rozumie młodych ludzi i ich potrzeby, a hałas mieści się w granicach normy.

- Nigdy bawiąca się młodzież mi nie przeszkadzała. Młodzi musza się gdzieś wyszaleć. Hałas oczywiście jest, ale mieści się w granicach normy – twierdzi Rozalia Niżnik. - Policja patroluje naszą okolicę i myślę, że jest bezpiecznie. Nie przeżywam koszmaru mieszkając w tym miejscu i nie narzekam. Wprowadzając się tu wiedziałam, że moim sąsiadem będzie dyskoteka.

Z wyrozumiałej sąsiadki zadowolony jest właściciel Imperium.

- Do nas żadne skargi ze strony mieszkańców nie docierają. Nasz lokal istniej już od 30 lat i ma taką lokalizację, że ciężko byłoby nam komuś przeszkadzać. Państwo mieszkający naprzeciwko musieli wprowadzając się tu brać pod uwagę nasze sąsiedztwo – mówi Mariusz Domińczuk. - W lokalu mamy ochronę, która pilnuje bezpieczeństwa, a jeśli coś się dzieje to klienci są wypraszani z dyskoteki na zewnątrz. W razie potrzeby wzywamy policję. Gdy zauważymy, że coś się dzieje poza lokalem, albo gdy powiadomią nas o tym klienci to zawsze reagujemy – dodaje.

Dyskoteka – uciążliwy sąsiad? Może jednak właściciele mają rację, że problemem nie są bary, tylko niekulturalni klienci, na których nikt nie ma wpływu. Jak jednak nie narzekać, gdy o 1 w nocy budzą nas krzyki, a rano drzwi tarasuje śpiący, pijany imprezowicz. Racja jak zwykle leży po środku.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


MP



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 19 maja 2024
Imieniny
Celestyny, Iwony, Piotra

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl