Takim miejscem jest też zapomniany, od lat pięćdziesiątych dwudziestego stulecia nieczynny cmentarz w Kliczkowie. Utworzono go najprawdopodobniej na samym początku dziewiętnastego wieku lokalizując po wschodniej stronie wsi, na płaskim terenie, leżącym blisko granicy stoku opadającego ku dolinie Kwisy. Kilkadziesiąt metrów od jego bramy w zgrabnym łuku wykopu, umocnionego na brzegach piaskowcowym murkiem, biegnie szosa prowadząca w kierunku Bolesławca.
Nekropolię całkowicie zdewastowano, rosną na niej drzewa i krzewy. Ostatnie betonowe oraz kamienne nagrobki walają się w jej różnych zakątkach, ale można dostrzec tu także kilka mogił, które najwyraźniej ktoś sporadycznie odwiedza. Stoją bowiem na nich wypalone znicze i leżą jakieś sztuczne kwiaty tudzież resztki wieńców.
Główne wejście od lat wyznaczają masywne słupy dawnych wrót – a kilka podobnych pali stanowi mizerną pozostałość ogrodzenia. Ocalone, nieliczne epitafia przypominają dawnych mieszkańców Kliczkowa, których ciała złożono w tej ziemi przed dziesiątkami lat.
Destrukcyjnej działalności upływającego czasu i barbarzyńskich „odwiedzin” różnych wandali oparła się między innymi duża płyta piaskowcowa z tekstem, mówiącym o zmarłej Paulinie Berndt z domu Hoppner. Inne, łatwe do odczytania inskrypcje to napisy umieszczone na epitafium Teresin Borrman, Fritza Heidorfa i Heinricha Nusslera. Jest też wiele domniemanych grobów dzieci.
Dużo wcześniej na terenie nekropolii znaleziono drewniany, dębowy krucyfiks z pięknie wyrzeźbioną głową Chrystusa w koronie cierniowej. Ten pochodzący z lat trzydziestych krzyż, stojący niegdyś – jak głosi wycięty na nim napis – na mogile matki - zachował się doskonale. Uratowany od całkowitego zniszczenia przechowywany jest obecnie w galerii w Przejęslawiu.
Kilku pochówków na cmentarzu dokonano jeszcze przy końcu lat czterdziestych i na początku piątej dekady dwudziestego wieku. W księdze zgonów wiernych z parafii rzymskokatolickiej w Tomisławiu, do której należał w tamtym czasie Kliczków wymienione osoby, spoczywające na wspomnianej nekropolii. Są to Michał Skobliński zmarły w roku 1949, Wiktor Łaszczyk zmarły 19 kwietnia 1950 roku, Maria Stanisława Stapel - dziecko zmarłe 18 lutego 1950 roku - oraz Wincenty Baran zmarły 17 maja 1952 roku. W związku z brakiem wpisów o kolejnych pochówkach w następnych latach należałoby więc przyjąć, iż był to na tym cmentarzu ostatni pogrzeb.
Najstarsi żyjący mieszkańcy Kliczkowa twierdzą jednak, że pogrzebano tam także młodą dziewczynę, zmarłą na gruźlicę Krystynę Galus, nieznanego obecnie z imienia mężczyznę o nazwisku Galus oraz dwoje dzieci z rodziny Pietrzaków. Takich zapisów nie ma w księdze parafialnej ani w roku 1946, ani w latach następnych. Podana informacja jest jednak w wiarygodna, pogrzeby te pamiętaja bowiem ludzie, którzy w nich uczestniczyli.
Według nie potwierdzonych źródłowo, a przekazywanych niegdyś z ust do ust informacji – na cmentarzu pochować miano także nieznana liczbę żołnierzy Napoleona, zmarłych w Kliczkowie na skutek jakichś chorób. Miało do tego dojść w trakcie któregoś z pobytów oddziałów francuskiego cesarza w tej wsi. Warto wiedzieć, że stacjonowali tu także Polacy w służbie „boga wojny”.
Ile jest prawdy w na wpół legendarnym przekazie o napoleońskich pochówkach na starej kliczkowskiej nekropoloii ? To pytanie zapewne nigdy nie doczeka się odpowiedzi …