Tegoroczna zima dała się we znaki nie tylko Polakom. Naszym zachodnim sąsiadom też zdarzają się dziurawe, zniszczone ulice po ciężkiej zimie. Jednak tam zamiast czekać, aż dziura sama się naprawi, szukane są różne sposoby na załatanie ubytków w jezdni. Sposób na to znalazła niemiecka gmina Niederzimmern w Turyngii. Sprzedaje ona dziury na swoich ulicach, dzięki czemu ma pieniądze na remonty dróg. Na stronie internetowej gminy pojawiły się oferty wraz z fotografiami wybranych dziur. Za 50 euro można nabyć własną dziurę z tabliczką wielkości monety, która zostanie wmurowana w miejscu załatanej wyrwy. Pomysł okazał się trafiony, bo z dnia na dzień zgłasza się coraz więcej zainteresowanych. Śladem niemieckiej gminy poszedł Kraków.
- Chętnych do kupna dziur nie brakuje. Pomysł jest bardzo prosty. W formie darowizny zainteresowany przekazuje pieniądze od 200 do 300 zł za metr kwadratowy. Dziura zostaje załatana, a my honorujemy taką osobę imienną tabliczką, albo certyfikatem i umieszczeniem na stronie internetowej na mapie informacji, że jest to dziura tej osoby – tłumaczy Jacek Bartlewicz, rzecznik prasowy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.
Bolesławianie w przeciwieństwie do krakowian nie są zainteresowani kupnem dziur.
- Na pewno nie kupię dziury w drodze! Po co mi ona? To jest obowiązkiem władz, aby drogi były dobre, a nie żebyśmy my dokładali do tego – odpowiada Tadeusz na pytanie czy kupi dziurę w drodze, jeśli lokalne władze wprowadzą taką możliwość. Miasto i powiat jak na razie jedynie obserwują rozwój sprawy w Krakowie.
- Każdy pomysł jest dobry, żeby pozbyć się dziur. Obserwuję całą sprawę od początku, ale zdziwiło mnie to trochę, bo w Niemczech nie mają takiego problemu z drogami jak my – mówi Agnieszka Gergont, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Bolesławiec. - Nie było to jeszcze przez nas rozważane.
- Cały pomysł na początku może budzić śmiech, ale jak się można przekonać na przykładzie niemieckiej gminy, która wprowadziła tą metodę, to może się sprawdzić. Powiat jednak zanim zaproponuje coś takiego mieszkańcom poczeka na sprawdzenie się tego pomysłu w Krakowie – mówi Majka Nowak, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Bolesławcu.
W niemieckiej gminie pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo dziury rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Podobnie jest w Krakowie. W Bolesławcu na własną dziurę w drodze musimy jeszcze poczekać. Kupując wyrwę, dostaniemy gwarancję, że drogowcy zajmą się problemem, a sponsorzy dostaną pamiątkowe tabliczki. Oby jednak po kilku latach w miejscu wykupionej i załatanej dziury, nie pojawiła się większa. Pozostaje wtedy tylko przekazać nietypową pamiątkę innemu członkowi rodziny.