Oberwie się też dyrektorowi i dwójce pracowników sanepidu, którzy o matactwach wiedzieli. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia. Prokuratura ma mocne dowody odnośnie winy księgowej, w sądzie zażąda dla niej pięciu lat więzienia. Na ławie oskarżonych zasiądzie również Ryszard P - były dyrektor sanepidu i dwoje pracowników zakładu.
Od 2003 do 2006 roku księgowa przelewała na swoje bankowe konto znaczne kwoty. Prokuratura doliczyła się około 158 tysięcy złotych. Kobieta naliczała sobie na przykład dodatkowe wynagrodzenia za urlopy. Dokumenty w tej sprawie przynosiła do podpisu dyrektorowi, który bez zastanowienia kwitował wypłaty. O tym, co dzieje się w księgowości wiedziało też dwoje pracowników sanepidu, ale nie zareagowali i nie powiadomili organów ścigania.
Ryszard P. odpowie przed sądem za nadmiar zaufania, jakim darzył swoją pracownicę i za to, że bezkrytycznie podpisywał dokumenty, które sprytna kobieta mu podsuwała. Prokuratura nie ma żadnych dowodów na to, że księgowa dzieliła się pieniędzmi z Ryszardem P ani z pozostałą dwójką oskarżonych. Dyrektor nie jest już dyrektorem. Po wielu latach kierowania sanepidem przeszedł na emeryturę. Księgową zwolniono dyscyplinarnie w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy o malwersacjach zaczęło robić się głośno.