Niestety zabrakło czasu na rozreklamowanie spotkania z Tadeuszem Różewiczem. Dlatego przyszło na nie zaledwie 20 osób. Został tłum niepocieszonych wielbicieli, którzy nie wiedzieli o spotkaniu. Nic się jednak zrobić nie dało. W pi±tek rano, mistrz zadzwonił do Józefy Witas, wła¶cicielki księgarni, że przyjeżdża w sobotę. Do Ziutki, jak się wyraził.
Fot. Ilona Parejko
- W moim wieku trudno cokolwiek planować, sam już siebie nie jestem pewien – mówi Tadeusz Różewicz. - Ale dla mnie spotkanie z dwudziestoma osobami jest cenniejsze niż ze stutysięcznym tłumem na stadionie.
Różewicz żartował, że nie dorobił się samochodu i dlatego czekał na pierwsz± okazję darmowego transportu do Bolesławca. Czeka też kiedy jego ksi±żki wypadn± z kanonu szkolnych lektur, jako pozycje podejrzane. - Ale wcale nie jest to takie dobre być w spisie obowi±zkowych lektur – mówi pisarz. - Wolałbym, aby młodzież sama decydowała co chce czytać i wybierała mnie.
Fot. Ilona Parejko