Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Trzmiele z krypty

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Trzmiel jest owadem społecznym, bytującym w podziemnych gniazdach. Żyje w koloniach liczących do kilkuset osobników i niewątpliwie budzi sympatię człowieka – podobną wręcz czasem do szacunku, jakim obdarzamy zwykle pszczoły. Warto zresztą w tym miejscu przypomnieć, że gatunek ten należy właśnie do rodziny pszczołowatych. Ale nie to pokrewieństwo ma chyba w tym wypadku największe znaczenie. Zapewne na taki stan rzeczy wpływa w równej mierze pracowity i pożyteczny żywot trzmieli, jak i ich miły wygląd.

Tęgie, czarno-żółte, masywne ciałko, pokryte bujnymi włoskami, przywodzi bowiem na myśl osobnika o dobrodusznym i pogodnym usposobieniu. I jest to z gruntu domniemanie słuszne – chociaż skądinąd doprowadzony do ostateczności trzmiel potrafi dość boleśnie udowodnić także swoje wojownicze usposobienie. Bywa to jednak z jego strony jedynie akt desperacji, sprowokowany przez jakiegoś intruza – kimkolwiek miałby się on okazać.

Łagodne z reguły trzmiele niemal nigdy nie atakują ludzi, najczęściej przy okazji spotkania z nimi uciekają. Chwytane w ręce bądź przypadkowo przyduszone - w trakcie obrony co najwyżej mogą lekko użądlić. Nie pozostawiają jednak żądeł w ciele ofiary, stad też ilość wstrzykniętego jadu jest mała.

Wiosną osamotniona królowa wydobywa się ze swojej ziemnej kryjówki i rozpoczyna poszukiwanie odpowiedniego miejsca na nowe gniazdo. Do tego celu wykorzystuje najczęściej podziemne dziury, puste miejsca pod głazami i wszelakie nory. Siedlisko trzmieli jest rozbudowane, posiada część zewnętrzną – pieczołowicie wzniesioną z mchu tudzież suchej trawy, często dodatkowo wzmocnionej aromatycznym woskiem - oraz część wewnętrzną, gdzie samica matka buduje woskowy „garnuszek”, w którym gromadzi nektar z kwiatów. Kolejną ważną czynność stanowi sporządzenie - również z brunatnego, bardzo przyjemnie pachnącego wosku - pierwszej komórki i złożenie w niej jaj. Gdy minie około trzech tygodni - na świat przychodzą robotnice. Jak na pracowite owady przystało – już mniej więcej po trzech dobach odbywają one loty i rozpoczynają w gnieździe budowanie nowych komór oraz znoszenie do nich pyłku. W baryłkowatych pojemniczkach gromadzony jest też rzadki, bardzo smaczny miód. Gdy lato dobiega końca – wykluwają się samce i młode królowe. Dotychczasowe miejsce tętniące życiem trzmieli zmierza tym samym do naturalnego upadku. Ale cykl ich gatunkowej egzystencji powtarza się - młode królowe po odbyciu godów z samcami szukają dla siebie kryjówek umożliwiających przezimowanie, by na wiosnę utworzyć kolejne gniazda.

Niegdyś na pewnej niewielkiej, śródleśnej łączce, otoczonej zewsząd zwartą ścianą drzew, miała podobno stać jakaś szopa czy stodoła. Ludzie powiadali nawet, że wiązała się z jej istnieniem ponura sprawa. Chodziło rzekomo o to, że w tymże skromnym obiekcie miał z własnej, nieprzymuszonej woli zakończyć żywot na stryczku wykonanym z paska od spodni zawiedziony kochanek. Jednak zasłyszane wersje na temat przyczyn opuszczenia przez niego doczesnego padołu łez zdecydowanie różniły się od siebie. Gdy jedni - oczywiście najlepiej poinformowani - twierdzili, że nieszczęśnik ów desperacki czyn popełnił po porzuceniu go przez ukochaną, drudzy obstawali przy tym, iż była to niewiasta tak namolna, że jedynie zejście na wieki z jej z oczu mogło ulżyć doli umęczonego do granic wytrzymałości chłopiny.

Polanę z reguły omijali miejscowi, ale znano ją także z tego, ze żyło na niej mnóstwo trzmieli. I to właśnie owe korpulentne owady, nie bacząc na ponure legendy, wykorzystywały beztrosko fakt istnienia na śródleśnej łączce resztek fundamentów jakiejś piwniczki. Bowiem w jej zawalonym wnętrzu było sporo nor i zakamarków, doskonale nadających się na gniazda. Gdy którejś jesieni zapadła się resztka ocalonego stropu, pomiędzy polnymi kamieniami walało się sporo trzmielego wosku. I wtedy powstała kolejna legenda – o tajemniczej grobowej krypcie, jaką miała być owa skromna piwniczka…

Mijały lata, łączkę porasta dzisiaj młodnik, nie ma tam już trzmieli, niewiele osób wie też o dawnych opowieściach na temat tego wycinka podboleslawieckiej puszczy. I tylko pojedyncze polne kamienie dawnego ziemnego loszku można ciągle znaleźć pod rozłożystymi gałązkami młodych świerczków…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 19 maja 2024
Imieniny
Celestyny, Iwony, Piotra

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl