Sylwester, 31 grudnia 2008 roku zapowiadał się na udany. Nic nie wskazywało, że tego dnia wydarzy się tragedia. Sławomir S. po południu wraz z kolegami rozpoczął witanie Nowego Roku. Jako jedyny trzeźwy i posiadający prawo jazdy wsiadł za kierownicę samochodu, by pojechać po alkohol. Zmierzając w kierunku Nowej Wsi przekroczył dozwoloną prędkość i niedostatecznie obserwując jezdnie, przodem samochodu uderzył w tył roweru prawidłowo jadącej Joanny Skomskiej. Kobieta zginęła na miejscu.
- O wypadku poinformowała mnie córka, z którą skontaktowała się telefonicznie moja bratowa. W pierwszej chwili poczułem złość, ponieważ moja mama zginęła w taki sam sposób, jak mój ojciec kilkadziesiąt lat temu, również niedaleko naszego rodzinnego domu. Dopiero po pewnym czasie poczułem rozpacz, smutek, żal, ale ból pozostał do dzisiaj – opowiada Marian Skomski, syn Pani Joanny. - Sprawca będąc pod wpływem narkotyków, nie był świadomy swojego zachowania na drodze i uderzył w moją mamę, która prawidłowo jechała rowerem. Spodziewałem się wyroku kilku lat więzienia. Sprawcę wypadku widziałem na rozprawach w sądzie. Zawsze siedział przy nim wynajęty przez niego adwokat, który mu podpowiadał, co ma mówić i jak się zachowywać. Od wyroku bolesławieckiego sądu na pewno napiszę odwołanie do sądu wyższej instancji i z tej drogi nigdy nie zejdę dopóki sprawca nie dostanie adekwatnego wyroku do popełnionego czynu. Jeżeli Sąd Rejonowy w Bolesławcu nie widzi aspektu społecznego, ponieważ to zjawisko się nasila, to pytanie, co będzie za kilka lat?
Moment zderzenia samochodu i roweru był chwilą, której skutek trwa po dzień dzisiejszy. Pokrzywdzona upadła na maskę samochodu i przednią część szyby, wskutek tego doznała ran tłuczonych twarzoczaszki, złamania obu kości podudzia lewego, złamania kręgosłupa szyjnego oraz gwałtowną niewydolność krążeniowo-oddechową – to spowodowało zgon. Warunki panujące na drodze w czasie wypadku były dobre. Sprawca pozostał na miejscu do przyjazdu policji. Zeznał, iż w tym dniu nie spożywał alkoholu. Po przeprowadzeniu analizy krwi wykryto, iż mężczyzna w chwili wypadku był pod wpływem tetrahydrokannabinolu – środka odurzającego, będącego składnikiem przetworów ziela konopi indyjskiej, takich jak marihuana lub haszysz.
- Prokuratura nie jest zadowolona z wyroku, który zapadł. Złożyliśmy wniosek o uzasadnianie wyroku, chcemy się zapoznać z argumentacją sądu. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem zostanie podjęta decyzja, czy wyrok będzie skarżony - mówi Adam Zieliński, prokurator rejonowy w Bolesławcu.
Wobec Sławomira S. zastosowano areszt tymczasowy trwający 1 miesiąc, jego uzasadnienie jest następujące: „zdaniem Sądu, potrzeba zastosowania wobec Sławomira S. tymczasowego aresztowania jest uzasadniona koniecznością prawidłowego zabezpieczenia toku postępowania wynikającą z grożącej podejrzanemu surowej kary pozbawienia wolności, której górna granica przekracza 8 lat”. Tymczasowe aresztowanie zostało jednak uchylone z chwilą złożenia poręczenia majątkowego w wysokości 10 000 złotych. Sprawca został oskarżony o popełnienie dwóch czynów (z art.178a § 1 KK i z art. 177 § 2 KK): jazdę pod wpływem środka odurzającego i spowodowanie wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym.
- Za jazdę pod wpływem środka odurzającego sąd wymierzył karę 4 miesięcy pozbawienia wolności, a za spowodowanie wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym - karę roku i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności. Orzeczono wobec oskarżonego karę łączną dwóch lat pozbawiania wolności. Wykonanie kary łącznej zawieszono na okres lat pięciu. Dodatkowo w związku z popełnieniem czynu - jazdy pod wpływem środka odurzającego, sąd wymierzył środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres dwóch lat. W związku z popełnieniem czynu drugiego, wymierzył taką samą karę z tym, że na okres pięciu lat. Orzeczono łączny zakaz w wymiarze lat 6. Dodatkowo sąd orzekł środek w postaci świadczenia pieniężnego w wysokości 500 złotych na rzecz Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Bolesławcu z przeznaczeniem na pomoc osobom poszkodowanym w wypadkach samochodowych – mówi sędzia Zdzisław Patreuha. - Orzeczenie jest nieprawomocne. Złożono wnioski o uzasadnienie, które zostało przesłane oskarżycielowi posiłkowemu, którym jest poszkodowany syn, a także prokuraturze. Prokurator rejonowy ma podjąć decyzję w zakresie, czy będzie skarżył orzeczenie.
Marian Skomski wyrok sądu określa jako „ciche pozwolenie na jazdę samochodem pod wpływem narkotyku”. Człowiek nie żyje, a sprawca wypadku cieszy się życiem. Czy polskie prawo nie jest zbyt łagodne? Ile wart jest człowiek? Syn ofiary żąda sprawiedliwości.