Już wkrótce jednak lawina ognia i stali zaleje Westerplatte, a osamotniona, zdradzona haniebnie przez sojuszników Polska będzie z najwyższym bohaterstwem przeciwstawiać się brunatno-czerwonej nawale hitlerowskiej i sowieckiej machiny wojennej. To pierwszego dnia sierpnia 1944 roku wybucha Powstanie Warszawskie, a później ten letni, kolejny wojenny miesiąc obficie spływa krwią polską. Kiedy umilkła kanonada na Helu, Oksywiu, pod Kockiem i Serokomlą do obozów jenieckich popędzono tysiące żołnierzy polskich. Jednym z największych miejsc ich przetrzymywania był Stalag VIII C pod Żaganiem. Warto wspomnieć, że miasto to – ówczesny niemiecki Sagan – również we wcześniejszych latach ( miedzy innymi w czasie pierwszej wojny światowej ) „użyczyło” swoich okolic dla spędzanych tu także wtedy jeńców. Polskich żołnierzy początkowo więziono w różnych warunkach – gdy nie starczało drewnianych baraków, część – zwłaszcza w placówkach filialnych – „zakwaterowano”, nie bacząc na szybko nadciągająca zimę, w namiotach. Oddzieleni od swoich podkomendnych oficerowie trafili do oflagów. Jednym z nich, położonych na Dolnym Śląsku przez stosunkowo krótki czas ( na szczęście dla więzionych ) był stary, zawilgocony fort, górujący nad Srebrną Górą. Gwoli sprawiedliwości odnotować też należy, że w niewielkiej odległości od Bolesławca, w Pieńsku, w tamtejszym budynku szkolnym urządzono szpital, leczący również rannych Polaków. Naszych obrońców zwożono do niego już w czasie trwania wielkiej bitwy nad Bzurą, zapoczątkowanej słynnym zwrotem zaczepnym, podjętym przez oddziały Armii „Poznań” i część wycofujących się z rejonów północnych wojsk Armii „Pomorze” generała Bortnowskiego, prowadzonym pod dowództwem generała Tadeusza Kutrzeby. Jeńcy polscy, przetrzymywani oficjalnie w stalagu VIII C koło Żagania niemal od chwili trafienia do niewoli w znacznej ilości zostali skierowani do różnych okolicznych miejscowości, gdzie zapędzono ich do pracy w gospodarstwach rolnych bądź zakładach przemysłowych. Grupę dwunastu naszych żołnierzy, odzianych w mocno zniszczone mundury dostarczono już pod koniec października 1939 roku do dużego majątku ziemskiego Arthura Neumanna we wsi Mierzwin, odległej około sześciu kilometrów od Bolesławca. Tu zakwaterowani zostali w przylegających do obór zabudowaniach gospodarczych, służących wcześniej jako przechowalnia narzędzi, smarów i olejów. Ściany tej szopy przesiąknięte były intensywną wonią chemikaliów, której nie można było wywietrzyć – o czym mieli przekonać się kolejni „lokatorzy” – przywiezieni tu później polscy robotnicy przymusowi. Nie zachowała się żadna informacja o formacji wojskowej, z jakiej pochodzili Polacy, nieznane są także ich nazwiska, imiona ani strony rodzinne. Pracowali w gospodarstwie do wiosny 1940 roku a następnie zostali zabrani najprawdopodobniej do obozu w Żaganiu. Ale Mierzwin „zatrudniał” nie tylko polskich jeńców wojennych z Kampanii Wrześniowej. Po szybkim zakończeniu działań hitlerowskich w 1940 roku, zamykających czas „dziwnej wojny” na Zachodzie - wkrótce zarówno w samym Bolesławcu jak i niektórych wsiach powiatu pojawili się wzięci do niewoli żołnierze francuscy. Traktowano ich jednak znacznie lepiej, niż naszych rodaków wcześniej, otrzymywali też w większości paczki z poszukiwanymi artykułami spożywczymi. Dla potrzeb mieszkalnych wykorzystano widowiskową salę wiejską, położoną tuż obok szosy, prowadzącej do pobliskich Ocic - zresztą stojącą tam do dzisiaj. Adaptacja polegała przede wszystkim na rozpięciu płotu z drutu kolczastego, zamykającego w pierścieniu zasieków budynek świetlicy. Stąd jeńcy codziennie wyruszali do pracy. Najgorsze warunki – a właściwie niemal całkowity brak jakichkolwiek praw, połączony z doprowadzeniem do skrajnego wygłodzenia – stworzono po 1941 roku jeńcom sowieckim. Trafiający do pracy w Mierzwinie po wcześniejszym pobycie w obozie Neuhammer (Świętoszów) stanowili ludzkie cienie, dla nich żałosne w istocie racje żywnościowe, jakie tu otrzymywali za katorżniczą pracę były jednak wybawieniem – przynajmniej na jakiś czas. Niestety, jeszcze gorsi od niedawnych „sojuszników”, z którymi rozpoczynali wojnę napadając na Polskę, okazali się ich właśni rodacy, wypierający stąd wojsko niemieckie w 1945 roku. Ale to już inna historia ...