Oczywiście i w tej dziedzinie bywały „błędy i wypaczenia”, także w okresie nam współczesnym, takie jak choćby dość osobliwe i ostatecznie chyba zarzucone metody „taśmowego”, wielkopłytowego zagracania wolnych terenów miejskich - w tym również niefrasobliwie wytypowanych polderów - ciągami bliźniaczych bloków, zalewanych później przez kapryśne rzeki.
Od dawien dawna naturalnym „tworzywem”, nadzwyczaj chętnie wykorzystywanym przy stawianiu budynków mieszkalnych tudzież wszelakich szop, obór, stodół - a nawet hal fabrycznych i mostów - był piaskowiec. Pozyskanie tej skały na ziemi bolesławieckiej odbywało się jednak nie tylko w wielkich kamieniołomach, ale także w skromnych, niemal podwórkowych wyrobiskach. Warto więc i im poświęcić kilka słów.
Funkcjonowały one miedzy innymi od wielu dziesiątków lat w okolicach Osiecznicy. Patrząc na stare, niemieckie mapy znajdujemy tam co najmniej kilka takich, dawno zamarłych kamieniołomków.
Przy asfaltowej szosie, biegnącej z Kliczkowa do Parowej, tuż obok jej skrzyżowania z drogą leśną, łączącą niegdyś zabudowania tak zwanego „Domu Marii” z leśnym gospodarstwem „Hosnitzbrand” widnieją ślady dość prymitywnej eksploatacji piaskowca. Zapewne to właśnie stąd brano surowiec do budowy wspomnianej leśniczówki i pobliskiego majątku. Dzisiaj zarówno pierwszego jaki i drugiego z wymienionych obiektów już nie ma, na ich miejscu wśród ruin można jednak nadal znaleźć pięknie obrobione, kamienne bloki. Nie przebyły one niegdyś wielkiej drogi, przywieziono je bowiem z pobliskiego, skromnego wyrobiska.
Dość niezwykłe znalezisko, odkryte w jego zarośniętych mchem resztkach, stanowiła srebrna polska moneta sprzed 1939 roku o nominale dwóch złotych. Tajemnicą pozostanie kto i w jakich okolicznościach zgubił tam ten pieniążek.
Również po wschodniej stronie koryta Kwisy, pomiędzy rzeką a leśnym traktem nazywanym od dawien dawna „Drogą Żagańską”, mniej więcej na wysokości skraju Osieczowa a pierwszymi zabudowaniami Osiecznicy było dawniej aż pięć niewielkich kamieniołomów. Z czasem eksploatując skałę miniaturowe wyrobiska powiększono, a niektóre nawet połączono w dużą całość.
Ciekawostką w tamtym rejonie jest pozostałość solidnej, stalowej kasy pancernej, wmontowanej w wybetonowaną wnękę, wykopaną w skarpie opodal dawnego kamieniołomu.
Tuż pod samą Osiecznicą wydobywano także rzadki rodzaj wapienia, i przerabiano go w piecach zwanych wapiennikami. Resztki takiego obiektu można było znaleźć na miejscu, gdzie dzisiaj stoi jedno z gospodarstw, wzniesionych opodal powstałej w trakcie pozyskiwania surowca, głębokiej rozpadliny, zarastającej już od lat drzewami i krzewami. Rozciąga się ona blisko wsi po zachodniej stronie zabudowań, a jej południowo-wschodnia część leży niespełna sto pięćdziesiąt metrów od prawego obrzeża drogi, prowadzącej do Parowej. Najprawdopodobniej rozebrany materiał z samego wspomnianego pieca wapiennego użyto przy budowie domu i szop powstałej na jego miejscu zagrody, bowiem na mapach z 1940 roku już go nie ma.
Mniejszych śladów wybierania skały tam, skąd wydzierano piaskowcowy budulec, służący następnie wznoszeniu budynków mieszkalnych, stodół i obór - znaleźć można na terenie gminy jeszcze kilka. Pracowano w nich metodami chałupniczymi i w ten sposób zaspakajano potrzeby pojedynczych zagród. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na specyficzne ocieplanie wykonywanych z piaskowca, a nawet cegły konstrukcji. Pomiędzy pionowe warstwy takiego materiału wprowadzano bloczki z niebieskawej szlaki. Sporo ich wala się dzisiaj przy śródleśnych ruinach…