Zwierzęta odwiedziliśmy ponownie. Ku naszemu zdziwieniu sytuacja psów w hangarze się zmieniła.
Aby dostać się do środka należało odsłonić grubą, zrobioną z dywanów kotarę. Dzięki przychylności pani Joanny zwierzęta otrzymały siano oraz pożywienie. Teraz już nie tylko stałymi bywalcami u zwierząt są państwo Dobieccy ale i inni ludzie dobrego serca.
- Przywieźliśmy z mężem psiakom 20 kilo karmy i puszki z jedzeniem – tłumaczy pani Joanna. – Zawieźliśmy tam również okrycia. Na pewno na tym nie poprzestaniemy będziemy pomagać.
Pani Joanna zainteresowała sprawą miejskie służby weterynaryjne, które z chęcią obiecały pomóc. Zapowiedziała również rozwieszenie plakatów informacyjnych z nadzieją znalezienia im nowego domu.
- Zbliżają się święta, być może ten czas okaże się dla zwierząt
łaskawy – powiedziała pani Joanna. – Niestety, niebawem małżeństwo ze Szczytnicy wyjedzie. Nie wiem kto wtedy się nimi zaopiekuje.
Pani Joanna nie traci nadziei, wie jednak, że nawet jeśli ktoś przygarnie szczenięta i terierkę, pozostaną dwa dorosłe psy.
Jej zdaniem najrozsądniejsza byłaby sterylizacja dorosłej suczki, jednak nie wiadomo do końca to by za nią zapłacił. Koszta takiego zabiegu sięgają około 250 złotych. Pewne jest jednak, że po operacji zwierzę przynajmniej przez tydzień nie będzie mogło wrócić do baraku.
Zarówno Piotr Klasa jak i Marta Surdyka nie widzą przeciwwskazań do zaadoptowania piesków.
- Są to psy z przeszłością – powiedziała Marta Surdyka, lek. weterynarii. – Na pewno nie są całkiem dzikie, ponieważ nie szczękają i nie atakują ludzi. Są to zwierzęta, które najprawdopodobniej ktoś już kiedyś miał.
- W przypadku szczeniaków sprawa jest bardzo prosta, nie ma tu żadnych przeciwwskazań do tego, żeby je przygarnąć – powiedział Piotr Klasa – lek. weterynarii. – Również zaadoptowanie rocznego pieska nie stanowi problemu. Zwierzęta szybko przywykną do nowych warunków.
Gdy wracaliśmy ze Szczytnicy wybiegła za nami terierka. Poczekała nieśmiało aż znikniemy, dopiero wtedy schowała się w baraku.
Pani Joanna i małżeństwo ze Szczytnicy najprawdopodobniej znaleźli już dom dla jednego ze szczeniąt. W przypadku reszty ich los jest nadal w rękach ludzi.