Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Tragedia przy pomniku

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Piaskowcowy obiekt, stojący blisko urokliwego, miejskiego stawu w Bolesławcu jest dzisiaj znany mieszkańcom jako swoisty słup milowy, wskazujący odległość do kilku stołecznych miast Europy. W istocie pełni on swoją obecną funkcję dopiero od przełomowej transformacji ustrojowej.

Skrzętnie ukryto bowiem na nim wcześniejsze narzeźbienia i napisy, zasłaniając je stosownymi tablicami. I chyba coraz mniej ludzi pamięta, że niegdyś obelisk ten stanowił widomy wyraz wdzięczności bohaterom Armii Czerwonej. Bowiem przed „przeistoczeniem” był to „nowy” monument, upamiętniający wiekopomny wkład żołnierzy sowieckich w rozgromienie hitlerowskiego faszyzmu, postawiony zresztą dokładnie na miejscu usuniętego „starego” pomnika wdzięczności. Wtedy także przebiegająca obok niego szeroka asfaltówka nosiła nazwę Placu Armii Czerwonej, ale dzisiaj jest to już tylko skromna ulica Bankowa.

Gdy wkrótce po zakończeniu drugiej wojny światowej niemal we wszystkich miastach Polski wznoszono podobne symbole przyjaźni, mające w po wieczne czasy przypominać ludziom, kto wyswobodził kraj spod hitlerowskiego jarzma, nadawano im różne formy. Bodaj najczęściej jednak wieńczyła je wielka czerwona gwiazda i zdobiły stosowne napisy, przypominające heroiczny bitewny wysiłek i wielką daninę krwi, złożoną w trakcie walk przez sowieckich żołnierzy.

W Bolesławcu pierwszy monument, nazwany tutaj umownie „starym”, postawiono na skraju malowniczego parku, w niewielkiej odległości od kościoła katolickiego. Taki dobór lokalizacji miał niewątpliwie także swoją polityczną wymowę. Jego centralny element stanowił wysoki betonowy obelisk, na którego szczycie umieszczono gwiazdę, umocowaną do wystającego pręta. Oczywiście pierwotnie była ona pomalowana na kolor czerwony.

Całość owego pomnika pod względem artystycznym reprezentowała jednak chyba na tyle mierny poziom, że mimo sporej ilości lat „wrastania” w krajobraz miasta postanowiono go zmienić na bardziej nowoczesne, tym razem piaskowcowe dzieło, składające się w zasadzie z trzech zasadniczych brył – głównego prostopadłościanu, na frontowej płaszczyźnie ozdobionego wyrytą sylwetą nieśmiertelnej gwiazdy oraz płaskorzeźbami głów żołnierzy w hełmach. Stosowny napis na „nowym” monumencie wyjaśniał, komu jest on poświęcony. Boczne, znacznie mniejsze prostopadłościany stanowiły podstawę dla dwóch żeliwnych zniczy.

Teren zarówno przy „starym” jak i później „nowym” pomniku był miejscem organizacji wielkich, lokalnych manifestacji z okazji rocznic rewolucji, a także obchodów dnia zwycięstwa i innych politycznie poprawnych, a zwłaszcza służących umacnianiu przyjaźni bratnich narodów uroczystości.

Przy „starym” pomniku wdzięczności w roku 1961 doszło do straszliwej tragedii. Wtedy to w lutym opodal betonowego obelisku pojawili się stając w równym szyku żołnierze polscy i sowieccy, wystawiono warty honorowe, przygotowano też odpowiednią oprawę w postaci flag biało-czerwonych tudzież czerwonych - oraz przybyłych delegacji z wiązankami kwiatów. Zapłonęły znicze, rozsiewając wokół woń spalanej ropy. Grupki ciekawskich dzieci jak zawsze kręciły się wśród przybyłych gapiów i oficjalnych delegacji.

W pewnym momencie jedna z dziewczynek, będąca zbyt blisko pomnika została oblana płonącą cieczą, wylaną z popchniętego przez kogoś i przypadkowo przewróconego znicza. Dziecko upadło, ogień ogarnął jej odzież, ale stojący z bronią wartownicy nawet nie drgnęli. Na ratunek rzucili się przypadkowi obserwatorzy tragedii, usiłując stłumić płomień swoimi płaszczami. Dziewczynka trafiła do szpitala z rozległymi oparzeniami, widoczne na jej szczupłym ciałku rany były straszne.

Mimo pomocy lekarskiej i walki o uratowanie życia wkrótce zmarła. Pogrzeb, zapoczątkowany wystawieniem w kościele parafialnym otwartej trumny, w której leżała ubrana w białą sukienkę maleńka postać, zgromadził tłumy dzieci ze wszystkich ówczesnych bolesławieckich szkół. Było to bardzo smutne, ostatnie pożegnanie koleżanki. Zmarła w następstwie tak dramatycznych wydarzeń Bogusia Tyc mieszkała przed śmiercią bardzo blisko miejsca tragedii, przy ulicy Kubika.

Urodziła się 6 listopada 1953 roku, a swoją krótką ziemską drogę zakończyła 25 lutego 1961 roku. Nie dożyła nawet pełnych ośmiu lat. Pochowano ją w mogile, gdzie spoczywała już jej matka. Dzisiaj tego grobu nie ma, najprawdopodobniej szczątki Bogusi ekshumowano po latach i wywieziono do Warszawy…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 19 maja 2024
Imieniny
Celestyny, Iwony, Piotra

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl