Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Losy ludzi i budowli

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Niegdyś jednym z najciekawszych zabytków gminy Gromadka był imponujący pałac w Modłej. Niestety, od kilkudziesięciu lat zamiast okazałej budowli na miejscu jej wcześniejszego, wielowiekowego trwania widnieją jedynie żałosne ruiny. A przecież jeszcze po drugiej wojnie światowej we wspaniałych wnętrzach tego imponującego gmachu odbywały się uroczyste dożynki, organizowane między innymi przez tragicznie zmarłego duszpasterza, księdza Kukiełczyńskiego...

Na teren dworski wchodziło się w zasadzie przez dwie bramy – Górną, usytuowaną w ogrodzeniu od strony kościoła i Dolną, zlokalizowaną od strony huty. Obie przetrwały do dzisiaj, a zostały wykonane z piaskowca w drugiej połowie XIX wieku. Każdą tworzą cztery neogotyckie, symetrycznie rozmieszczone względem osi drogi wjazdowej wieżyczki - dwie większe w środku i dwie mniejsze po bokach. Na nich od strony wewnętrznej wykuto widoczne także obecnie tarcze herbów, należących do miejscowych dziedziców. Obok nich uformowano tablice, na których wyryto – niestety, już dzisiaj zniszczone - teksty. Wystrój Dolnej Bramy wzbogacono dodatkowo kamiennymi głowami krów.

Stając współcześnie przed pogruchotaną stertą cegieł, wyzierających spod pokrzyw i krzaków, trudno sobie wyobrazić, że dawniej pyszniła się tu bodaj najbardziej okazała budowla w regionie. Dwukondygnacyjny pałac po bokach fasady miał dwie, zakończone dzwonowato walcowate wykusze. Wyszczerbione resztki ich cokołów jeszcze niedawno można było rozpoznać w zachowanym murze fundamentów. Całą fasadę pokrywało niegdyś tradycyjne dla renesansowych zamków sgrafitto. Do głównego zrębu budowli dostawiono w 1769 roku dwa skrzydła oraz utworzono wyjście do ogrodów, otaczających budowlę od zachodu. W latach trzydziestych XIX wieku baron von Block-Bibran przebudował pałac, od zachodu wznosząc skrzydło łączące oranżerię z całym obiektem. W latach sześćdziesiątych Aurel hrabia von Rittberg przeprowadził kolejną, wielką renowację zabytku.

Tuż po zajęciu terenu przez Sowietów w lutym 1945 roku w gmachu urządzono szpital wojskowy. Wiąże się z tym faktem tajemnicze wydarzenie. Otóż niedaleko Modłej, w okolicach pobliskiej Wierzbowej, do prac remontowych przy torach kolejowych, prowadzących z Legnicy do Żagania, skierowano jeńców wojennych, przewiezionych tu ze Stalagu VIII „A” z Gorlitz. Wśród nich znalazł się Nowozelandczyk, Leslie Mc Iver, żołnierz elitarnej formacji LRDG, czyli grupy specjalnie szkolonej do działań na tyłach wroga, wsławionej przede wszystkim akcjami, przeprowadzanymi w Afryce przeciwko osławionemu Afrikakorps hitlerowskiego „Lisa Pustyni”, feldmarszałka Rommla.

Kiedy do Wierzbowej dotarły odgłosy nadciągającego frontu Mc Iver wraz z towarzyszem niewoli, Anglikiem, postanowili uciec przy najbliższej okazji w kierunku nadciągających oddziałów Armii Sowieckiej. Z relacji uzyskanych po wojnie przez rodzinę Nowozelandczyka wynika, że zamiar ten - wspólnie z grupą innych jeńców - zrealizowali podczas pędzenia ich na zachód w strzeżonej przez wachmanów kolumnie. Uciekinierzy zostali natychmiast ostrzelani, co skończyło się dla nich tragicznie. Lesliego ciężko zraniono, nie wiadomo jednak, czyja kula – sowiecka, wystrzelona w ciemności lutowego poranka przez sołdatów szpicy - czy niemieckich strażników – trafiła żołnierza LRDG. Do przekształconego na szpital pałacu trafił konający już z upływu krwi Mc Iver.

Opatrzony w tym samym polowym lazarecie, powierzchownie zraniony towarzysz ucieczki dowiedział się na miejscu od wojskowych lekarzy, iż jego przyjaciel nie żyje. Wręczono mu też zachowane drobiazgi, znalezione przy zmarłym I tu zaczyna się tajemnicza część tych wydarzeń. Kiedy po latach rodzina Mc Ivera zaczęła szukać jego mogiły okazało się, że takiego grobu nie ma nigdzie – ani na cmentarzach wojennych Armii Czerwonej w Bolesławcu, ani w pobliskim Chocianowie. Co więc stało się z ciałami, ekshumowanymi z wojennej nekropolii w Modłej ? Można tylko przypuszczać, że doczesne szczątki żołnierzy sowieckich oraz Lesliego Mc Ivera po prostu pochowano gdzieś jako ciała poległych Nieznanych.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 19 maja 2024
Imieniny
Celestyny, Iwony, Piotra

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl