By Krzysztof Wilczyński z Otoku znalazł się na wózku, wystarczył jeden skok do wody.
- 21 sierpień 2005 rok, na żwirowni Kaolin między Czerną a Zebrzydową skoczyłem na główkę do wody. Złamałem kręgosłup na odcinku szyjnym, szósty krąg. Następnie szpital, operacja. W ciągu roku mniej więcej pół spędziłem na rehabilitacji – mówi Krzysztof Wilczyński.
Krzysztof trafił do Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Zaczęły się wyjazdy na obozy, szkolenia i pierwszy kontakt z rugby. Obecnie jest kapitanem drużyny „Skorpions” Polkowice, w której skład wchodzą zawodnicy z Dolnego Śląska, a nawet woj. lubuskiego. Jako zawodnik rugby ma już spore osiągnięcia. Już po roku gry dostał się do kadry narodowej Polski
- Spodobał mi się ten sport, jest bardzo widowiskowy, kontaktowy. Odnalazłem się można powiedzieć w tej dyscyplinie. Uważam to za moją obecną pasję życiową – mówi Krzysztof.
- W tej chwili mam swoją drużynę, jestem kapitanem, przewodniczącym drużyny. Dostałem się do kadry narodowej Polski, gram w kadrze B. Mam już za sobą wyjazdy zagraniczne, na różnego rodzaju turnieje - dodaje.
Pierwszy turniej, w którym brał udział odbył się w Szwajcarii, Kolejny to Mistrzostwa Europy w Danii, na którym Polska zajęła V miejsce. Ale tak nietypowy sport, to nie tylko ciężka praca, ale również spore wydatki.
- Aby móc grac w rugby, niezbędny jest specjalistyczny wózek, na który niestety nie mam pieniędzy. Wózek polskiej firmy, waha się od 12 tys. w górę. Konkretny, około 20 tys. zł. Bez tego wózka gra jest praktycznie niemożliwa. Jest on niezbędny do rozwoju, do nabierania umiejętności, do uprawiania tej dyscypliny sportu – wyjaśnia.
Gra jest stosunkowo bezpieczna mimo groźnego wyglądu, dzięki odpowiednim wózkom, które poruszają się na sześciu kołach oraz pasom, którymi zawodnik jest przymocowany. Jednak zakup wózka przerasta możliwości Krzysztofa, dlatego szuka sponsorów. I na szczęście są tacy, którzy chcą pomóc.
- Jako Stowarzyszenie Ziemia Bolesławiecka pomagamy mu. Przeznaczyliśmy 1000 zł, jako wsparcie - mówi Jan Cołokidzi, prezes Stowarzyszenia Ziemia Bolesławiecka. - Zdajemy sobie sprawę, że to nie wystarczy na zakup tego specjalistycznego wózka, ale myślę, że jeżeli każdy po trochę się dołoży to się uda i będzie sukces. Będzie miał ten sprzęt, który jest mu do uprawiania sportu potrzebny - dodaje.
Krzysztof jest nie tylko zawodnikiem rugby, potrafi doradzić osobom po urazach, jak przetrwać te pierwsze i najtrudniejsze dla nich chwile po wypadku. Jak odnaleźć się w nowej sytuacji, i jak dobrać odpowiedni dla nich wózek. A jego optymistyczne nastawienie do życia udziela się także tym, z którymi się spotyka.
- W tej chwili pracuję w fundacji FAR. Zajmujemy się pomocą osobom poszkodowanym w wypadkach, z urazem rdzenia kręgowego, czyli to są różne przypadki. W moim przypadku był to skok do wody, ale mam wielu kolegów po wypadkach motocyklowych czy komunikacyjnych – mówi Krzysztof.
Mamy nadzieję, że wśród czytelników znajdą się chętni, którzy pomogą Krzysztofowi w realizowaniu pasji, która na nowo pomogła odnaleźć mu się w życiu. Tak jak on pomaga innym.