A wszystko przez sąsiada, który budując podjazd do eleganckiego hotelu, zrobił zaporę. Stara kamienica podmaka. Jej mieszkańcy twierdzą, że urzędnicy o nich zapomnieli.
Mieszkańcy domu przy ulicy Mazowieckiej w Bolesławcu są rozgoryczeni. Mieszkają w starej poniemieckiej kamienicy. Nikt z lokatorów nie pamięta, aby przez lata cokolwiek w ich domu było remontowane. Za to teczka z prośbami robi się coraz grubsza. - Tu się żyje okropnie – skarży się Janina Mazurek. - Wilgoć jest okropna, od wilgoci choroby. W 1994 roku napisałam pierwszą prośbę o osuszenie ścian. Obiecano mi, że remont odbędzie się w 1995. I nic się nie wydarzyło.
Fot. Ilona Parejko
Kamienica numer dwa przy Mazowieckiej administrowana jest przez Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Dom jest stary i bardzo zaniedbany. Część lokatorów – a w budynku jest osiem mieszkań – fizjologiczne potrzeby załatwia we wspólnym wychodku na zewnątrz budynku. Ale najgorsze jest bajoro, które tworzy się po każdym deszczu - woda nie może odpływać - bo właściciel stojącego obok hotelu wybudował podjazd dla samochodów, który jest wysoką na kilkanaście centymetrów tamą. No i ta chorobotwórcza pleśń, która zjada ściany i sprzęty w mieszkaniach. - Malujemy kilka razy do roku – mówi Małgorzata Żabska. - Tynki bijane były do połowy wysokości ściany, aż do samej cegły. Pleśnieje nadal. Stosowaliśmy wszelkie środki chemiczne do usuwania grzyba ze ścian. To na nic. Ciągle wyłazi.
W MZGM dobrze wiedzą, w jakich warunkach żyje rodzina Żabskich. Wymieniono okna, bo przez stare wlewała się woda z kałuż rozbryzgiwana przez samochody. Wymieniono też zgniłą podłogę. - Co chwilę coś się psuje, a to lodówka, a to pralka – twierdzi Żabska. Pościeli nie chowam do wersalek, bo później strasznie śmierdzi. Najchętniej to bym się stąd wyniosła.
Dom przy Mazowieckiej budowano jeszcze przed drugą wojną. Jego fundamenty z piaskowca i cegły nie są izolowane, za to bardzo łatwo nasiąkają wodą. - Piwnice muszą być osuszane, latem obowiązkowo – mówi Piotr Woch, zastępca dyrektora MZGM. - Podobnie mieszkania. Muszą być wentylowane i ogrzewane. Niestety, w tym domu mieszkają niezamożni ludzie, których często nie stać na opał. Zamykają okna, aby było cieplej i pojawia się wilgoć.
Administratorzy wiedzą, że przed kamienicą tworzą się bajora, z których przejeżdżające auta rozchlapują wodę na ściany i okna domu. Obiecują, że to się wkrótce zmieni. - Z tego co wiem, jezdnia ma być naprawiona jeszcze w tym roku – mówi Piotr Woch. - Oczywiście jeśli pogoda pozwoli.
To od frontu. A na zapleczu stoi tama, bo właściciel hotelu wybudował – bez uzgodnień z MZGM wysoki podjazd dla samochodów, czym zablokował odpływ deszczówki z podwórka. - To nie jest nasz teren, ale zgłosiliśmy problem do urzędu miasta, który musi nakazać rozbiórkę podjazdu, albo budowę odpływu – mówi Piotr Woch.
I tak stoi sobie biedna chałupka między oszklonymi nowoczesnymi kolosami. Takich domów jest jeszcze w Bolesławcu sporo. Część domów idzie pod młotek. Nowi właściciele albo je remontują, albo wyburzają, bo koszty remontu przewyższają koszty postawienia nowej kamienicy. Takich remontów mogłoby być więcej, gdyby magistrat miał dla wykwaterowywanych lokatorów mieszkania zamienne, bo przecież ci ludzie gdzieś mieszkać muszą. W przyszłym roku ruszy budowa domu przy ulicy Gdańskiej. Część mieszkań posłuży właśnie jako kwaterunek dla wysiedlanych z ruder.
