W przeddzień liberalizacji rynku usług pocztowych – i jednocześnie przejęcia przez Pocztę Polską „władzy” w tym sektorze pod szyldem operatora wyznaczonego – dotychczasowy monopolista poinformował o jedynie pozornej obniżce cen usług. Pod pretekstem zmniejszenia liczby przedziałów wagowych i jednocześnie oszczędności czasu klientów, Poczta Polska w praktyce podwyższyła o 0,05 zł cenę za doręczanie „uwalnianych” właśnie, najliczniejszych w Polsce – bo stanowiących aż 75% całego rynku – przesyłek o wadze do 50 g. Stracą na tym nie tylko klienci indywidualni, ale przede wszystkim instytucje publiczne.
Na przychylność operatora narodowego i jednocześnie indywidualną wycenę poniżej realnych kosztów świadczenia usług – choć ze szkodą dla budżetu państwa i wielomilionowej rzeszy obywateli – mogą liczyć jedynie te firmy, które ogłaszając przetarg dadzą możliwość ubiegania się o realizację zamówienia niezależnym operatorom pocztowym. Z kolei na niełaskę aktualnego monopolisty skazane są instytucje, które w procedurze przetargowej uwzględniają wyłącznie udział Poczty Polskiej. Inaczej nie można bowiem wyjaśnić zaproponowanej przez operatora narodowego stawki 0,80 zł w przetargu publicznym ogłoszonym przez ZUS, w którym startowała m.in. firma InPost, przy jednoczesnej kwocie 1,55 zł za taką samą usługę, zaoferowaną na rzecz KRUSu w sytuacji braku realnej konkurencji ze strony niezależnych operatorów.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych za realizację rocznego kontraktu przez Pocztę Polską - wycenionego aktualnie w skali 2 lat na 150 mln zł – zapłacił w 2012 roku aż 140 mln zł. Zatem ZUS – tylko dzięki udziałowi InPost w przetargu ogłoszonym na kolejne 2 lata – zaoszczędził niemal 150 mln zł z przygotowanej na ten cel kwoty 300 mln zł. Niecodzienny rabat Poczty Polskiej w wysokości prawie 50% wynikał bowiem z realnego zagrożenia przegraniem przetargu na rzecz niezależnego operatora. Z kolei KRUS – który nie uwzględnił w procedurze przetargowej innych dostawców niż Poczta Polska – za analogiczne usługi zapłaci operatorowi narodowemu cennikową stawkę w wysokości 1,55 zł za list. Instytucja odpowiedzialna za ubezpieczenia społeczne rolników straci aż 12 mln zł w skali roku.
Negatywnie sytuację tę komentuje Rafał Brzoska, prezes InPost - Niestety w Polsce zaledwie 5% instytucji „rzetelnie” – czyli z uwzględnieniem warunków rynkowych i gospodarczych – przygotowuje specyfikację istotnych warunków zamówienia (SIWZ), przyjmując założenie, że Poczta Polska nie jest jedyną instytucją świadczącą usługi pocztowe na skalę ogólnokrajową. I nie mówimy tu o przetargach organizowanych kilka lat temu, ale o tych, które ogłaszane są już z terminem realizacji zlecenia po liberalizacji rynku pocztowego. Paradoksalnie polityka prowadzona przez Pocztę Polską powinna być dla instytucji publicznych jasną wskazówką i zachętą do „przemyślanych” i racjonalnych działań przetargowych. Dając w ramach ogłaszanych przetargów szansę operatorom prywatnym, mogą one bowiem liczyć na większą konkurencyjność startujących w nim firm i jednocześnie – co potwierdza casus zamówienia ogłoszonego przez KRUS i ZUS – niezwykle atrakcyjną ofertę Poczty Polskiej, niższą nawet o 48% od stawek cennikowych. Dziwi nas zatem fakt, że instytucje publiczne nie wykorzystują szansy na racjonalne gospodarowanie środkami finansowymi, które można „zmaterializować” w tak prosty sposób.
Liberalizacja rynku pocztowego miała przynieść wymierne korzyści dla klientów – zarówno indywidualnych, jak też masowych – oraz instytucji publicznych, nadających setki tysięcy listów w skali roku. Tymczasem Poczta Polska – która jeszcze przez co najmniej trzy lata będzie w roli operatora wyznaczonego piastowała miano monopolisty – uderza cenowo w miliony klientów indywidualnych oraz tysiące podmiotów z sektora publicznego, finansowane przede wszystkim z budżetu państwa. Straty państwowych instytucji – szacowane na podstawie nowego cennika Poczty Polskiej i jej praktyk w przetargach publicznych – mogą sięgnąć nawet kwoty 0,5 mld zł rocznie.