Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Polskie drogi Stefana Pukantego – Żołnierza Wyklętego

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Ponad 90-letni mieszkaniec Bolesławca, teraz Polski Żołnierz na Wiecznej Warcie u Stwórcy – kapral artylerii przeciwpancernej we wrześniu 1939 roku, potem oddany bez reszty sprawie niepodległości Ojczyzny.
Polskie drogi  Stefana Pukantego – Żołnierza Wyklętego

Polskie drogi  Stefana Pukantego – Żołnierza Wyklętego
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Polskie drogi  Stefana Pukantego – Żołnierza Wyklętego
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Polskie drogi  Stefana Pukantego – Żołnierza Wyklętego
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Członek konspiracji, walczący w szeregach Jej Podziemnej Armii – od powołania Służby Zwycięstwu Polski, poprzez Związek Walki Zbrojnej aż do Armii Krajowej.

To Stefan Pukanty, skazany po wojnie w Polsce Ludowej za swoją patriotyczną działalność na karę śmierci. Zamieniono ją potem na długoletnie więzienie. W przededniu święta Żołnierzy Wyklętych niechaj do nas przemówią choćby niewielkie fragmenty Jego osobistych wspomnień :

„Wracając z pracy zauważyłem koło domu trzech cywilów, jeden stał oparty o płot i palił papierosa. Trochę zaniepokojony wszedłem do mieszkania, a tam dwóch mężczyzn czekało na mnie. Jeden odezwał się: dzień dobry panie Pukanty, na co ja zrobiłem zdziwioną minę, a drugi mówił: co grasz wariata myślisz, że nie wiemy kim jesteś? Skuli mnie natychmiast, wsadzili do samochodu i zawieźli do Wrocławia.

Przeżyłem trzy miesiące koszmarnego śledztwa, bicia, kopania, jakichś konfrontacji z ludźmi, których znałem, ale niektórzy byli mi obcy. Jedno przesłuchanie szczególnie utkwiło mi w pamięci, to w Tarnobrzegu. Bo wozili mnie z Wrocławia do Tarnobrzegu, a stąd później do Rzeszowa, skutego jak jakieś niebezpieczne zwierzę. W Tarnobrzegu przesłuchiwało mnie dwóch oficerów UB, później słyszałem, że byli pochodzenia żydowskiego. Na zmianę bili mnie, przystawiali broń do skroni, pięścią w twarz, podkutymi butami po nogach i straszyli, że mnie zastrzelą, a że okno było otwarte - mówili, że uciekłem i dlatego strzelali.

Mało było bić pięściami, to później liną, która się złamała i tym szpicem po twarzy, całą twarz miałem we krwi. W Rzeszowie trzymali mnie w jakieś mokrej piwnicy bez podłogi. Zimno, chłodno i głodno. Pewnego dnia wyprowadzono mnie na przesłuchanie i kazano czekać na korytarzu twarzą do ściany, ręce skute, ale podniesione do góry. Obok stał w takiej samej pozycji człowiek, który powiedział: nasi wszyscy aresztowani, wszystko wiedzą, szkoda zdrowia, przyznaj się. Mnie już było wszystko jedno, chciałem, aby jak najprędzej się to skończyło - i niech mnie zabiją.

Sądzony byłem wraz z kilkunastoma kolegami w procesie pokazowym przez sąd wojskowy w Rzeszowie. Między innymi był też sądzony mój Brat, dziewięć lat młodszy ode mnie, Józef. Straszny to moment, gdy dwuletnia córeczka Brata koniecznie chciała zawiązać sznurówki u butów, bo zobaczyła, jak go prowadzili… Wszyscy dostali wyroki 12 – 15 lat, niektórzy mniej, a ja, jako dowódca oddziału – karę śmierci. Jednakże w tym czasie nastąpiła zmiana w rządzie, po Bierucie nastał Gomułka i wydał amnestię dla więźniów politycznych, jedną i w krótkim czasie drugą, tak że odbywałem karę 15 lat więzienia, a mój Brat 12 lat.

Wywieziono mnie najpierw do Przemyśla, gdzie byłem bardzo krótko, a później do Wronek, gdzie przebywałem 5 lat i następnie do Strzelec Opolskich, gdzie przebywałem jeszcze 4 lata. We Wronkach te pięć lat przebywałem cały czas w celi, w której było nas czterech lub pięciu - wychodziliśmy na spacer po 15 minut dziennie. Cele były malutkie, podobno na dwie osoby. Za byle co wrzucali człowieka do ciemnicy na parę dni, gdzie nawet nie można było stanąć – taki niski loch. Przy przyjęciu trzeba się było rozebrać do naga, zabierali rzeczy osobiste, dawali pod pachę tobołek z więziennym odzieniem i trzeba było przebiec do celi biegiem, a po obu stronach stali strażnicy i okładali kijami, nim przebiegłem to już byłem pół żywy.

We Wronkach było bardzo dużo więźniów – ludzi kultury, oficerów, dwóch generałów Wojska Polskiego, byli pisarze i dużo księży, którzy siedzieli na osobnym oddziale.

W tej chwili to nie pamiętam nazwisk tych ludzi. Brat mój odbywał karę więzienia w Rawiczu. W Strzelcach Opolskich było ciężko, ale jednak lżej, bo pracowałem w kamieniołomach, to już przynajmniej więcej powietrza. Miałem tylko wypadek - wózek z kamieniem przewrócił się na mnie, jakoś wypadł z toru i miałem złamaną prawą rękę i bok obity, tak że nacierpiałem się, chociaż niby mnie opatrzono i jakiś czas nie pracowałem. Po tym wypadku rękę mi nastawiono w szpitalu, ale zostawić na leczenie nie pozwolili. Lekarz powiedział, że to więzień, więc nie ma potrzeby jego dalszego leczenia” …

Jeśli my o Nich zapomnimy, niech Bóg zapomni o nas…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 19 maja 2024
Imieniny
Celestyny, Iwony, Piotra

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl